Pisałam ostatnio, o czym na pewno pamiętacie, o tym że w zdaniu twierdzącym w Present Simple trzeba pamiętać o dodawaniu końcówki s, kiedy podmiot to trzecia osoba liczby pojedynczej.
Przypominają mi się takie sytuacje, które trochę mnie dziwiły, kiedy na przykład słyszałam, że sami Brytyjczycy mają w nosie końcówkę s :) Zwyczajnie czasami nie zawracają sobie nią głowy. Zastanawiałam się też, do czego można by to porównać w naszym języku. To jest zresztą dobry pretekst, żeby napisać o tym, że czasami znamy gramatykę angielską lepiej od tych, którzy się nią posługują na co dzień.
Miałam kiedyś w pracy koleżankę, która dość często poprawiała swoich współpracowników, dla których angielski był ojczystym językiem :) Muszę przyznać, że wyglądało to komicznie, kiedy ich poprawiała, a oni z dziwną miną na nią patrzyli. Nie było w tym ironii czy coś takiego. W tym spojrzeniu było zdziwienie i trochę zmieszania, bo w sumie jakoś tak głupio nie znać swojego języka :)
Z drugiej strony, kiedy człowiek wpada i zaczyna wymiatać prawie szekspirowskim angielskim, można się stać obiektem żartów :)
Jakby nie było, trzeba sobie znaleźć jakiś środek. Starać się mówić w miarę poprawnie- a łatwo jest zapomnieć gramatykę, kiedy w koło same "zrobie se" "bym se zjat" itp :) - ale też nie pisać nowego Hamleta :)
Present Simple to jak widać całkiem dobry temat do pomówienia o tym, jak to jest z tym, czego nas uczą w szkole, a tym czym jest żywy język.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz